Ponieważ jest to nasz drugi rejs i inną linią to jakąś skalę porównawczą mamy. Największe uwagi mamy do kuchni.
W restauracji a'la carte jedliśmy tylko raz bo wyznaczono nam godzinę 20,45 a ze względu na dzieci to zdecydowanie za późno. Menu tego wieczoru było poprawne. Jedzenie na pokładzie mało urozmaicone, ten sam zestaw przez cały rejs, smaki do zaakceptowania. Kuchnia nie wyrabiała się z uzupełnianiem potraw i tworzyły się koszmarne kolejki. Absolutnym skanadalem było zamykanie barów pokładowych już przed 17,00!!! Po tej godzinie tylko pizza o którą odbywały się walki bo piec nie nadążał.
Taka praktyka to jest niedopuszczalne zmuszanie pasażerów do korzystania z restauracji a'la carte.
Na basenach sytuacja nie lepsza,zawsze jeden z nich w ciągu dnia przykryty był siatką a zjeżdżalnia przeważnie była zamknięta.
Serwis kabinowy poprawny choć pytania stewarda czy posprzątać w sytuacji gdy wszyscy siedzimy w kajucie były nieprofesjonalne. Powinien być czujny i wychwycić moment kiedy opuszczamy kajutę. Tak było na MSC. Program artystyczny w skali 0-10=2.
Ze sceny wiało nudą i amatorszczyzną, i o paradoksie amatorzy (czyli program artystyczny załogi) byli najlepsi. 4+ jeszcze tylko dla brzuchomówcy z pacynką na ręce. Gry i zabawy pokładowe do przeniknięcia. Reasumując, Costa jest minimum poziom niżej niż MSC. Za kilka miesięcy będziemy mieli większą skalę porównawczą. Chcemy popłynąć jeszcze innymi liniami bo ten rodzaj wypoczynku szalenie nam odpowiada.